Ariana dla WS | Blogger | X X

2 lip 2018

Rozdział 18


Sharone spojrzał na powieszony nad łóżkiem kalendarz i westchnął głęboko. Był dziewiętnasty marzec a to oznaczało tylko jedno – zostały mu tylko dwa dni do operacji.
− Co tak głęboko wzdychasz? – zapytała Asia, delikatnie muskając palcem policzek chłopaka.
− Sam nie wiem – wzruszył ramionami. – Chyba powoli zaczynam się denerwować tym, że mnie potną – przyznał niechętnie.
Parsknęła śmiechem. Przewróciła się na brzuch, podparła głowę na ramionach i posłała siatkarzowi rozbawione spojrzenie.
− Nigdy jeszcze nie byłeś na stole operacyjnym, że się tak boisz?
− Jestem mało wypadkowy! – próbował bronić się Shoe. – Mojej mamie to pasowało, przynajmniej nie musiała się bać, że coś sobie zrobię. I nie byłem częstym gościem w szpitalach. To chyba dobrze, co nie? 
Pokręciła z zrezygnowaniem głową, z trudem tłumiąc kolejny wybuch śmiechu.
− A ty? Kroili cię kiedyś? – Chłopak cmoknął Janicką w nos.
Wydęła usta i w zamyśleniu podrapała się po głowie.
− Raz. Jak miałam sześć lat i wycinali mi migdałki.
− Co potem z nimi zrobili?
− Nie mam pojęcie! – prychnęła. – Co ja jakiś lekarz jestem?
− A co jeśli wykorzystali twoje DNA, by stworzyć twojego klona? Co wtedy zrobisz?
Przewróciła oczami, a potem podciągnęła się na rękach i spojrzała Evansowi prosto w oczy.
− Nie chciałbyś poznać drugiej tak wspaniałej osóbki, jak ja? – Kokieteryjnie musnęła palcem jego tors.
Uśmiechnął się szeroko. Chwycił dziewczynę za ramiona, przyciągnął do siebie, tak blisko, że ich podbródki prawie stykały się ze sobą.
− Nie byłabyś zazdrosna? – zapytał, delikatnie sunąc dłonią po nagich plecach studenckich. – No wiesz… chodziłoby w końcu o twoją idealną kopie.
− No nie wiem… To zależałoby od ciebie.
Roześmiał się serdecznie. Pocałował namiętnie Asię, a ona nie pozostawiła tego bez odpowiedzi.
− Dobrze, że jedziesz ze mną do Kanady – mruknął, gdy w końcu oderwali się od siebie. – Bardzo by mi tego brakowało. – Odgarnął z czoła dziewczyny zabłąkany kosmyk włosów.
− Pamiętaj, że i tak nie będziemy się widzieć przez ponad dwa miesiące.
Zaskoczony zmarszczył brwi. Odsunął się nieznacznie, podparł się na łokciu i spojrzał na studentkę z góry.
− O czym ty mówisz?
Zgłupiała. Dłonią zaczesała włosy do tyłu, z cichym świstem wypuszczając powietrze.
− Zapomniałeś prawda?!
− Ale o co chodzi?!
− O studia! – Aśka podniosła głos. – Mam egzaminy! W czerwcu! Choćbyś nie wiem co robił, nie wyjadę wcześniej.
Otworzył, a potem zamknął usta, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Usiadł na łóżku, westchnął głęboko i z zakłopotaniem podrapał się po głowie.
− Przepraszam, nie pomyślałem o tym.
− Czy tobie w ogóle zdarza się myśleć?
− Oczywiście, że tak! – Oburzył się Shoe. – To, że zapomniałem o tym jednym małym szczególe, nie oznacza od razy, że jestem głupi.
− Tego nie sugeruję – przyznała Asia. – Ale zastanawia mnie, dlaczego czasami coś planujesz i nie bierzesz pod uwagę mnie.
Prychnął kpiącym śmiechem. Pokręcił z niedowierzaniem głową, a potem zacisnął i rozluźnił pięści.
− Przesadzasz – stwierdził dobitnie.
− Mówię tylko, co widzę.
− To źle widzisz! – Podniósł głos. Nie chciał tego, ale zupełnie nagle puściły mu nerwy.
− Jasne. – Przewróciła oczami.
Westchnął z irytacją. Kobiety!  Z nimi nigdy nie można dojść do porozumienia. Zamknął oczy, policzył w myślach do dziesięciu i dopiero wtedy znów spojrzał na Janicką. 
− Czyli uważasz – zaczął powoli − że wszystkie swoje plany dostosowuje pod swoją karierę i zapominam o tobie, tak.
Zawahała się, ale powoli pokiwała głową.
− Czasami. Nie zawsze, ale zdarza ci się tak myśleć.
Przytaknął szybko, na znak, że rozumie. W zamyśleniu podrapał się po głowie, czując, że coś mu nie pasuje. Przeanalizował uważnie ostatnie rozmowy z Asią i ze zdziwieniem zmarszczył brwi.
− Dlaczego nie wspomniałaś o tym wcześnie? – zapytał. – Od tygodni wspominam o wyjeździe do Kanady, czy ewentualnym opuszczeniu Onico po następnym sezonie, ale nigdy jakoś specjalnie nie protestowałaś. Co się stało?
Trafił w punkt. Dziewczyna spuściła wzrok i nerwowo zaczęła skubać wargę. W końcu westchnęła głęboko, podrapała nadgarstek i odezwała się cichym głosem.
− Chodzi o to… chodzi o to, że ostatnio zaczęłam zastanawiać się nad swoją przyszłością – wyjaśniła, starannie ważąc każde słowo. – Kocham cię, Shoe i gdybyś oświadczył mi się w tym konkretnym momencie, to od razu bym się zgodziła, ale… − urwała w połowie zdania.
− Ale co? – zmrużył podejrzliwie oczy.
− Kojarzysz Stephanie, prawda? – odpowiedziała pytaniem na pytanie. – Żonę Antigi? Jeśli tak, to pewnie wiesz, że gdy Stephane dostał ofertę z Włoch, to Stephanie porzuciła wszystko, by z nim wyjechać. Niezłą pracę, przyjaciół, finansową niezależność. I nie zrobiła tego z lenistwa, tylko dlatego, że go kocha. Poświęciła się rodzinie, dzieciom, naraziła na nieprzychylne komentarze ludzi. Do dziś się na nie naraża! I to wszystko z miłości! Serio, podziwiam ją za to, co zrobiła, ale… nie wiem czy byłabym wstanie zrobić to samo – przyznała niechętnie, nie patrząc chłopakowi w oczy.
Powoli wypuścił powietrze. Przeczesał dłonią włosy, skrzyżował ręce na piersi, a potem odezwał się najspokojniejszym głosem na jaki było go stać.
− Ja… nie dziwię się, że nie wiesz. Mamy tylko dziewiętnaście lat, przed nami całe życie i nie musimy jeszcze niczego planować.
− Ty planujesz – przypomniała. – Jesteś siatkarzem. Twoja dorosłość, samodzielność, zaczyna się wcześniej niż moja. Już jesteś niezależny finansowo, kiedy za moje mieszkanie nadal płacą rodzice, a na osobiste wydatki mam to, co zarobiłam w czasie wakacji. Zresztą o tym też musimy jeszcze pogadać – zaznaczyła szybko. – W każdym razie, boję się po prostu jak to wszystko pogodzimy. Czy w ogóle będziemy wstanie pogodzić.
− Zobaczymy. – Wzruszył ramionami. – Niedługo spędzimy dwa miesiące bez siebie. Jeśli to przetrwamy, będziemy mogli myśleć, co dalej. – Pochylił głowę i czule pocałował dziewczynę w czoło.  – Co ty na to?
Uśmiechnęła się nieznacznie. Oparła się na rękach, odchyliła do tyłu, po czym posłała siatkarzowi kokieteryjne spojrzenie.
− Załóżmy, że się zgodziłam – powiedziała. – Co nie znaczy, że tak po prostu odpuszczam. Wrócimy do tego.
− W to nie wątpię. – Zaśmiał się serdecznie. – Ty nigdy nie odpuszczasz. – Znów ją pocałował. Oddała pocałunek, by po chwili oprzeć ręce na piersi Sharona i pchnąć go na poduszki.
Parsknął śmiechem. Chwycił mocno jej nadgarstki, przyciągnął do siebie, a dziewczyna po prostu straciła równowagę i opadła na jego tors.
− Dalej chcesz się bawić w te podchody? – zapytał.
Uśmiechnęła się chytrze,  po czym zdecydowanie pokręciła głową.
− Przejdźmy do konkretów.
Nie musiała dwa razy powtarzać.

***

Ostre światło szpitalnych lamp podrażniło oczy Sharona. Jęknął cicho i lekko uchylił powieki. Nieznacznie przechylił głowę w prawo. Choć obraz był zamazany, to bez problemu rozpoznał drobną osóbkę, siedzącą na metalowym krześle obok łóżka.
− Obudziłeś się – szepnęła Asia.
− Jak widać – wychrypiał, uśmiechając się z trudem. – Długo mnie nie było?
− Nie, skończyli jakieś dwie godziny temu. Według lekarzy wszystko poszło zgodnie z planem, więc uciąłeś sobie krótką drzemkę. – Delikatnie pogłaskała chłopaka po policzku. – Ale nadal musisz odpoczywać. Powinnam zresztą kogoś zawołać…
− Zaczekaj – powstrzymał ją słabym głosem. – Przez chwilę nic mi się nie stanie – zapewnił. – Tylko, że… cały czas przy mnie siedziałaś.
W odpowiedzi jedynie wzruszyła ramionami.
− Nie musiałam tutaj być jakoś strasznie długo. Zabieg trwał nieco ponad półtorej godziny. Powiedziałeś wcześniej, że mogę być obok, za nim się wybudzić, to nie robili żadnego problemu. Szczególnie, że nikt z rodziny nie mógł się pojawić.
Skrzywił się nieznacznie. To przeżywał chyba najbardziej. Pierwsza ważna operacja w jego karierze, a mamę i siostry były gdzieś po drugiej stronie oceanu. Nie widział ich już od wielu miesięcy i po prostu tęsknił. A w takich momentach jak ten, ta tęsknota nasilała się jeszcze bardziej.
− Dobrze, że mam ciebie – mruknął, chwytając dłoń Joasi i ściskając ją delikatnie.
− Pójdę jednak po lekarza. – Pochyliła się, czule cmoknęła siatkarza w nos, a potem opuściła pomieszczenie.
Shoe został sam. Wziął głęboki oddech i na próbę spróbował poruszać palcami u nogi. Skrzywił się lekko, gdy poczuł piekący ból, ale jednocześnie odetchnął z ulgą. Miał czucie w obydwu kończynach, więc chyba nie było źle.
„Jakby stracił czucie w nodze to dopiero byłaby katastrofa” pomyślał mimochodem. „Chociaż Kanada ma całkiem niezłą reprezentacje w siatkówce na siedząco, więc może nie byłoby tak tragicznie.”
Parsknął śmiechem i szybko pokręcił głową. Oczywiście, że byłoby tragicznie i nawet nie chciał o tym myśleć, jak by
Drzwi otworzyły się bezgłośnie, a do środka wszedł starszy mężczyzna w białym kiltu. Evans rozpoznał go bez problemu, w końcu rozmawiali przed operacją. Wypadało przecież znać człowieka, który będzie odpowiedzialny za twoją sprawność.
Doktor nie zajął siatkarzowi zbyt wiele czasu. Zapytał o samopoczucie, zapewnił, że zabieg przebiegł według planów i że teraz atakujący musi tylko skupić się na rehabilitacji. Następnie pożegnał się grzecznie, a w jego miejsce znów pojawiła się Asia.
− Umierasz, czy jeszcze pomęczysz się chwilę na tym ziemskim padole? – zażartowała, opierając się o framugę drzwi.
− Nie myśl, że tak szybko się mnie pozbędziesz. Co to, to nie, kochana. – Znacząco poruszył brwiami.
Przewróciła oczami, a potem podeszła bliżej i usiadła na brzegu łóżka.
− Widzę, że zaczynasz dochodzić do siebie.
− Powoli odzyskuje zdolność logicznego myślenia – przyznał. – Poza tym zdrowotnie jest ze mną wszystko okej, więc trochę psychicznie odetchnąłem.
Pokiwała ze zrozumieniem głową. Przez chwilę myślała nad czymś intensywnie, by w końcu chwycić dłoń Sharona i schować ją w swoich.
− Dużo ostatnio myślałam – zaczęła pewnym tonem. – Na temat tego, co mówiłeś o wspólnym mieszkaniu i… zgadzam się. Chcę z tobą zamieszkać. – Wyprostowała się dumnie. − Od października. Tak jak ustaliliśmy.
Zbaraniał. Wpatrywał się w dziewczynę szeroko otwartymi oczami, totalnie niedowierzając w to, co słyszy. Przekrzywił nieznacznie głowę i zamrugał szybko, próbując przetworzyć to, co usłyszał.
− Serio? Naprawdę chcesz się do mnie przenieść?
− Jak najbardziej – przytaknęła szybko. – Dopiero na jesień, ale tak.
Nie miał pojęcia, co powiedzieć. Zaśmiał się nerwowo, zaciskając palce na białym prześcieradle. Jego myśli pędziły jak oszalałe, analizując całą sytuacje.
„Zgodziła się, rozumiesz to stary!” odezwało się jego serce. „Zamieszka z nami, czy to nie piękne.”
„Raczej niebezpieczne” odezwał się mózg. „ Trzeba na to spojrzeć z racjonalnego punktu widzenia”
„A co takiego mogłoby się stać?” prychnęło serce. „ Ona kocha Sharona, Sharon ją, więc ja tu czuje zakończenie w stylu i żyli długo i szczęśliwie.”
„Mając dwadzieścia lat raczej się o tym nie myśli. Przeczuwam spektakularną klęskę.”
„Nigdy specjalnie nie wierzyłem twoim przeczuciom.”
„Może powinieneś zacząć? Bo inaczej spotka cię spore rozczarowanie.”
„Pitolisz! Oni są dla siebie stworzeni! Wierzę w to bezgranicznie!”
„Ja za to uważam, że mogą się sparzyć. Zaczną zbyt wcześnie, światło dzienne ujrzy kilka nieprzyjemnych cech i.. kaboom! Wszystko rozwali się w pył.”
Sharone westchnął głęboko. Mózg miał po części racje. Chłopak dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, jak szybko rozwija się jego związek z Asią? Choć wcześniej był bardzo pozytywnie nastawiony do pomysłu wspólnego mieszkania, w końcu sam to zaproponował, to teraz zaczynał mieć wątpliwości.”
− Shoe? Coś się stało? – zapytała zatroskana Joasia, gdy atakujący przez dłuższą chwilę bił się z własnymi myślami.
− Co? Nie, wszystko w porządku. – Uśmiechnął się krzywo. – Po prostu jestem zaskoczony. Nie spodziewałem się, że po naszej ostatniej rozmowie na temat przyszłości, jednak się zgodzisz.
− Jak widzisz, zgodziłam się. Czy to źle?
− Nie! – zaprzeczył gwałtownie. – Strasznie się cieszę, że się zgodziłaś. Naprawdę!
Ona jednak nie bardzo mu wierzyła. Zmarszczyła brwi, odchyliła się nieznacznie do tyłu i zmierzyła siatkarza uważnym spojrzeniem.
− Coś jednak jest nie tak – stwierdziła. – Masz wątpliwości?
Westchnął głęboko. Oczywiście, że miał. Tylko pojawiły się dopiero teraz, co było trochę niezręczne, biorąc pod uwagę fakt, że sam wyszedł z pomysłem wspólnego mieszkania.
− Istnieje pewne drobne prawdopodobieństwo, że zaczynam się bać – przyznał niechętnie. – Ale tylko troszkę.
− Czego?
− Czy przypadkiem nie podchodzimy do tego zbyt optymistycznie? Czy nie za wcześnie podejmujemy pewne decyzje? Czy to wszystko nie wybuchnie kiedyś?
Przewróciła oczami, a potem pochyliła się i czule pocałowała Evansa.
− Jeśli jeszcze raz poruszymy ten temat, to w końcu coś ci zrobię – szepnęła mu do ucha. – Zamartwiać się będziemy w październiku. Teraz daj człowiekowi żyć! – jęknęła
Parsknął śmiechem i oddał pocałunek.
Przez chwilę tkwili tak w wyjątkowo niewygodnej pozycji. Znaczy dla Asi niewygodnej, bo to jej kręgi były wykrzywiane.
Nagle jednak ktoś zapukał do drzwi, a sekundę później do pomieszczenia wpadło kilku dwumetrowych facetów z mózgami dzieci.
− Witam naszą parę zakochańców! – Wrona wyszczerzył się głupkowato, stając w nogach łóżka Sharona.
− Mnie też miło was widzieć – wysyczał atakujący. Następnie spojrzał na Asię i westchnął z rezygnacją. – Chyba musimy zacząć martwić się później.
Uśmiechnęła się triumfalnie. Znów miała racje.


 Z wielką przyjemnością przedstawiam rozdział osiemnasty. Jest on jednym z ostatnich w tym opowiadaniu. Planuję jeszcze maksymalnie dwa + epilog. Więc mam nadzieję, że ogólnie historia Asi i Sharona przypadła wam do gustu. 
To tyle. Do zobaczenia pod kolejnym rozdziałem. 
Pozdrawiam
Violin


1 komentarz:

  1. Oj przypadła, przypadła :) Nawet już rozdział podpowiada, że zbliżamy się do końcówki. Z jednej strony mnie to martwi, bo będę za nimi tęsknić, ale z drugiej strony cieszy mnie to, że powoli wszystko zaczyna się układać i grać ze sobą w harmonii.
    Współczuję Sharonowi operacji. Ja to chyba bym umarła, gdybym musiała być krojona i nie byłby przy mnie rodziny. Jeszcze ten zabieg był ważny dla jego przyszłej kariery, więc była ta nutka niepewności. Na szczęście wszystko przebiegło tak jak powinno. Asia była przy przebudzeniu. Nawet zafundowała mu wiadomość, która prawie zerwała go z łóżka (wspólne mieszkanie). Pojawili się też koledzy, których nie mogło zabraknąć. Zastanawiałam się kiedy Ci szaleńcy pokażą się ponownie hahah
    Asia no powiem, że podejmuje poważne decyzje w wieku dziewiętnastu lat i podziwiam za to, bo jest moją rówieśniczką, a tu już takie koncepcje wciela w życie. Ryzykownie, bo wspólne mieszkanie objawia zawsze wiele wad partnera, ale nie przekona się, jeśli nie spróbuje. Oni się kochają, więc pewnie wszystko będzie dobrze :DDD Innej opcji nie widzę
    Jeszcze wyjazd do Kanady :) to chyba będzie bomba, jak Shoe pojawi się z dziewczyną. Strasznie jestem ciekawa jego rodziny.
    Pozdrawiam,
    N

    OdpowiedzUsuń